Przewodnik metodyczny

2. Odczytanie tekstu z podręcznika

Idąc kiedyś do szkoły zobaczyłem plakat, na którym napisane były dużymi literami słowa: „Zapraszamy na cudowne medytacje. Uwolnią twój umysł i ciało”. Byłem wtedy w trudnej sytuacji. W szkole mi nie szło i właśnie rzuciła mnie dziewczyna. Pomyślałem „co mi szkodzi?”. W następny piątek poszedłem do osiedlowego klubu, gdzie odbywał się kurs tych medytacji. Było sporo ludzi, choć większość starsza ode mnie. Najpierw kazali nam w kółko powtarzać te same słowa, potem włączyli delikatną muzykę i mieliśmy tak medytować. Najpierw wydawało mi się to strasznie nudne, ale potem jakoś się wciągnąłem. Poczułem też, że mniej się przejmuję swoimi problemami. Za tydzień na spotkanie szedłem już chętniej. Znowu powtórzyło się to samo, a ja czułem się zrelaksowany. Po kilku tygodniach medytacji zauważyłem jednak, że nie chce już mi się modlić do Boga. Po prostu nie czułem takiej potrzeby, wystarczała mi medytacja. Minęło kilka miesięcy, a ja czułem, że coraz bardziej oddalam się od Chrystusa. Prawie się nie modliłem, a do kościoła zaglądałem coraz rzadziej. Kiedy było już naprawdę źle postanowiłem porozmawiać z moim katechetą. Dopiero on uświadomił mi jak bardzo niebezpieczne są te medytacje. Mówił, że mogą one doprowadzić do utraty w wiary w Boga, który mnie kocha i zrobił wszystko, żeby mnie zbawić. Obiecałem Jemu i sobie, że więcej nie pójdę na te medytacje. Powoli, ale systematycznie znowu odkrywam piękno chrześcijańskiej wiary i spotkania z prawdziwym Bogiem.
(Michał)

WSTECZ DALEJ