Przewodnik metodyczny

Historia z podręcznika

Podczas obozu w Zakopanem postanowiliśmy wybrać się kolejką na Kasprowy Wierch. Stoimy w niekończącej się kolejce do kasy, czekamy już ponad godzinę. Co jakiś czas do kolejki „zgrabnie” wsuwają się jedna czy dwie osoby. Górale, którzy odstępują im swoje miejsca, pobierają za to odpowiednią zapłatę. Pod kinem lub teatrem takiego człowieka określa się prostym, choć niezbyt pozytywnym terminem – „konik”. Właściwie nie powinno nas to specjalnie ruszać, gdyby nie fakt, że z kolejki – i tak już ogromnej – utworzył się dzięki ich działalności zarobkowej nieprzeliczony tłum ludzi. „Proszę się nie wpychać do kolejki! – zaprotestował mężczyzna stojący za nami. To nieuczciwe!!! – dodał… Przestaliśmy tak około dwóch godzin. O 10.30 przez głośnik usłyszeliśmy ogłoszenie, że teraz aż do 14.00 wszystkie kursy kolejki są zarezerwowane przez grupy. Pani przepraszała grzecznie i zachęcała do podróżowania kolejami linowymi. Ba! Niedoczekanie – krzyknąłem. Gdyby nie „koniki” bylibyśmy już na górze! – przecedził przez zęby z irytacją Dziki. Głodni, wściekli na cały świat ruszyliśmy na Krupówki. To, co się tam dzieje – w Kuźnicach, to jawna niesprawiedliwość – dodałem. Dziki nic nie powiedział, tylko ze smutkiem popatrzył w kierunku Kasprowego. Nagle! Zobaczyłem stragan z płytami CD. Chodź – zobaczymy czy jest nowa KAJAH – powiedziałem do Jurka. Razem podeszliśmy do stoiska. – Patrz! Jest! Ile kosztuje – zapytałem. – Dwie dychy – padła odpowiedź. – Ale tanio! Dziki, pożycz mi kasy, bo wszystko wydałem na jedzenie. – Coś Ty, Jacek! To są piraty! Nie kupuj tego! To nieuczciwe! – tłumaczył Dziki. – Kto ci takich głupot nagadał? Jest okazja, to po co przepłacać?! – kontrowałem. – Ale to nie w porządku – Krzywy mówił w telewizji – bronił swego Jurek. – Żałujesz kasy?! Twoja sprawa! Ale nie dorabiaj jakiejś tam głupiej ideologii!!!! – eksplodowałem. Podziałało. Dziki wyjął pieniądze i patrząc z politowaniem, wręczył mi. Kupiłem płytę – pirat, niepirat czy to w końcu ważne! To była okazja! Głupio było nie skorzystać. Długi czas szliśmy w milczeniu. W końcu ruszyło mnie i wygarnąłem Dzikiemu: – Już ci przeszło, czy zapisałeś się do zakonu z obowiązkowym milczeniem?! – Daj spokój Kali – rzucił Jurek. – Jaki Kali? Co ściemniasz? – Jak to jaki? Ten z W pustyni i puszczy. Masz taką sama sprawiedliwość jak on. Zły uczynek: ktoś Kalemu ukraść krowę. Dobry uczynek: Kali komuś ukraść krowę. Tam pod kolejką byłeś zły, bo ktoś nas oszukał, a tutaj ty sam jesteś nieuczciwy! Zaciąłem się i w zupełnym milczeniu przemierzyliśmy ostatni odcinek drogi do domu. Byłem wściekły na Jurka, choć czułem, że ma chyba rację…

(por. A. Bednarczyk, R. Kwatek, Jublitate Deo, Łowicz 2000, s. 35–36).

WSTECZ DALEJ