Przewodnik metodyczny

4. Fragment podręcznika „Zastosuj”

Zakończenie historii Marzeny

Bartek ma już prawie roczek. Jest takim radosnym dzieckiem! Niedawno zaczął chodzić i teraz wszędzie go pełno. Trzeba go ciągle mieć na oczach! Kilka dni temu powiedział pierwszy raz „mama”. Jestem najszczęśliwszą mamą na świecie! Nie wyobrażam sobie bez niego życia. Rodzice bardzo mi pomagają. Pamiętam jak strasznie bałam się im powiedzieć o ciąży. W końcu jednak postanowiłam być z nimi szczera. Nigdy nie zapomnę słów mojej mamy: „Pomożemy Ci wychować to dziecko, zrobimy wszystko żebyś mogła się utrzymać i aby nasz wnuk miał szczęśliwe dzieciństwo”. Powoli wszystko, zaczyna się układać, mam dla kogo żyć.

Zakończenie historii Janusza

Napisałem wniosek do sądu, że chcę, aby dokonano eutanazji. Zainteresowała się tym telewizja, pokazali to w wiadomościach. Potem zaczęło przychodzić do mnie mnóstwo listów z całej Polski. Ludzie pisali, żebym się nie poddawał, że to wszystko ma jakiś sens. Pisali też niepełnosprawni, sparaliżowani, wielu w takiej samej sytuacji jak ja, niektórzy w jeszcze gorszej, bo żyją tak od urodzenia. Obcy ludzie pisali, że jestem potrzebny na tym świecie. Byłem tym zszokowany, ale przede wszystkim zacząłem ponownie odzyskiwać nadzieję, że może to jednak ma jakiś sens. Rodzice umieścili gdzieś moje wiersze. Podobno bardzo się spodobały, chcą, żebym je wydał. Zwróciła się też do mnie pewna fundacja. Chcą, żebym dla nich pracował za pomocą komputera. Los się całkowicie odmienił. Dziwi mnie to wszystko i jeszcze nie do końca rozumiem, ale zaczynam cieszyć się każdą minutą życia. Swojej niepełnosprawności nie usunę, ale mogę z nią żyć, dopiero widzę, ile jest rzeczy, które mogę robić! Żałuję bardzo, że przez długi czas tego nie doceniałem.

Zakończenie historii Ani

Kilka dni temu wyszłam ze szpitala. Trafiłam tam po tym, jak zasłabłam w szkole po tygodniu niejedzenia prawie niczego. Wychowawczyni podobno wezwała karetkę. Pamiętam, jak obudziłam się w szpitalu, a nade mną siedzieli zapłakani rodzice. Myślałam, że się na mnie wkurzą, że będą mi robić wyrzuty, dadzą szlaban. Ale tata mnie zaskoczył. Powiedział, że mnie przeprasza, że nie zauważył, że dzieje się ze mną coś złego, że to jego wina, że powinien poświęcać mi więcej czasu. Mama mówiła, że bała się, że mnie straci. Lekarz powiedział, że mało brakowało, a wpadłabym w anoreksję. Opowiedział mi historie dziewczyn, które przez to umierały. Trochę się przeraziłam. Jestem teraz na specjalnej diecie i powoli dochodzę do siebie. Najbardziej cieszę się z tego, że w domu jest inna atmosfera. Spędzamy ze sobą dużo czasu. Zdałam sobie też sprawę z tego, że to odchudzanie mogło mnie doprowadzić do śmierci. Rzeczywiście przesadziłam.

WSTECZ DALEJ